Zbyszek N., pseudonim „Cypis” – tę postać można najkrócej scharakteryzować używając
określeń: twardy, sztywny, nieugięty.
Dziś mija 6 lat od Jego śmierci; Zbyszek opuścił nas 19 maja 2016 roku. Jeśli określenie „chłopak z zasadami” ma rację bytu w przestrzeni publicznej,
to wręcz idealnie pasuje ono do „Cypisa”. Zbyszek cenił niepisany kodeks postępowania ponad wszystko.
Początkowo należał do moich dobrych kolegów, a nawet przyjaciół. W
okresie późniejszym doszły jeszcze więzy rodzinne – został moim szwagrem. Zbyszek miał żonę i syna – kochał ich oboje nad życie. Był jednym z nielicznych, na których zawsze mogłem
polegać.
Swego czasu wspólnie jeździliśmy do znanej tarchomińskiej siłowni „Markus”.
„Cypis” zajmował miejsce w portierni i obcinał najbliższą okolicę lokalu, podczas gdy my ćwiczyliśmy.
W tamtych czasach dochodziło do egzekucji wykonywanych nawet nas iłowniach, więc treningi na mieście musiały być odpowiednio zabezpieczane. Notabene w okolicach wspomnianego punktu doszło niebawem (3 września 2002 roku) do krwawych porachunków w wyniku, których śmierć poniósł 26-letni Artur S. ps.”Szubi” wywodzący się z praskiego środowiska przestępczego.
Zbyszek cieszył się niezwykłym szacunkiem w swoim ukochanym „Nowiaku”, czyli Nowym Dworze Mazowieckim. Zmarł zdecydowanie przedwcześnie, będąc już na
gangsterskiej emeryturze.
Przyczyną śmierci była niewydolność wielonarządowa spowodowana przede wszystkim wysoce niehigienicznym trybem życia. Miał zaledwie 44
lata.