Wczoraj w godzinach porannych gruchnęła wieść o śmierci Jacka Bartkowiaka ps.”Lelek” – jednej z ikon świata dolnośląskiej gangsterki.
Mężczyzna zastrzelił się we własnym mieszkaniu we Wschowie, w województwie lubuskim. Strzał padł w momencie, gdy funkcjonariusze próbowali dostać się do lokalu, wewnątrz którego przebywał Jacek Bartkowiak Policjanci mieli go zatrzymać działając na polecenie prokuratora Prokuratury Krajowej.
Po wejściu do środka zastali ciężko rannego 56-latka oraz broń palną, z której gangster sam do siebie strzelił. Funkcjonariusze przeprowadzili próbę reanimacji, kontynuowaną następnie przez załogę wezwanej na miejsce zdarzenia karetki pogotowia, jednak mimo wysiłków medyków ranny zmarł.
Jacek Bartkowiak nie był w polskim półświatku postacią anonimową. Często widywano go w pojazdach z rejestracją zaczynającą się od liter LE.. – a więc zarejestrowanych w Lesznie, na terenie dawnego województwa leszczyńskiego, stąd wziął się jego późniejszy pseudonim – Lelek. Ogólnopolską sławę przyniosła Lelkowi przede wszystkim krwawa wojna jaką jego grupa toczyła w 1998 roku z konkurencyjną ekipą Zbigniewa M. ps. Carrington.
Oczywiście punktem zapalnym dla brutalnej jatki, jaka stała się udziałem obu zwalczających się gangów, była kontrola przejścia granicznego w Zgorzelcu, przez które przemycano w ciężarówkach tysiące litrów spirytusu oraz papierosy i samochody.
Lelek odzyskał wolność w 2016 roku, po odsiedzeniu 15-letniego wyroku. Miał kierować zbrojną grupą przestępczą na Dolnym Śląsku, która pod koniec lat 90-tych stanęła w ogniu wspomnianego konfliktu.
Ciał niektórych ofiar do dziś nie odnaleziono, a organa ścigania do dziś nie pozamykały wielu śledztw z tamtego okresu. Jacek Bartkowiak został ponownie zatrzymany w 2019 roku do sprawy oszustw podatkowych. Ostatnimi laty aktywnie udzielał się w mediach społecznościowych, chętnie wypowiadał się w tematyce kryminalnej.
Obecnie prokuratura łączyła go ze sprawę zabójstwa sprzed wielu lat.
Lelek odzyskał wolność w 2016 roku, po odsiedzeniu 15-letniego wyroku. Miał kierować zbrojną grupą przestępczą na Dolnym Śląsku, która pod koniec lat 90-tych stanęła w ogniu wspomnianego konfliktu.
Wspomina emerytowany gangster, świetnie orientujący się w przestępczych realiach Polski lat 90-tych:
„Lelek mógł mieć związki z każdym gangsterem z Polski jak; Nikoś czy Oczko, ale bez Pruszkowa nigdy by nie urósł. Ludzie ze Zgorzelca zasilali w latach 90 spirytusem całą Polskę. Zielona granica dosłownie aż dudniła od transportów. Psiarnia ustawiona, pogranicznicy też, jeżeli w latach 70 czy 80 Pruszków nazywano miastem prywatnym, to nie wiem jak określić ówczesny Zgorzelec… Pruszkowscy wysłali do Zgorzelca swoją ekipę, ale w zasadzie Lelek z Carringtonem wzięli się za łby sami. Pruszkowskim, ze względu na znaczną odległość, trudno byłoby tam jeździć i ich pilnować, ale Lelek powiedział, że da sobie radę sam i w konsekwencji faktycznie dał sobie radę.
Teraz tam się dużo dzieje. Został powołany świadek koronny i kilka 60 więc wszystko się rozsypie. Pójdą siedzieć na długie lata. W tej chwili żeby zostać świadkiem koronnym trzeba mieć potężną wiedzę. Jeżeli komuś dali status świadka koronnego to znaczy, że wiedza tej osoby jest porażająca. Tam się dopiero wszystko zaczyna. Będą aresztowania, będą zapadały grube wyroki, bo pod Zgorzelcem trup słał się gęsto…”.